„Napad na kasyno” – Ameryka jako jeden mit równości

Niegdyś dając masowemu widzowi jeden z najjaśniejszych przykładów niezwykłego podejścia do westernu, film „Jak tchórzliwy Robert Ford zabił Jesse Jamesa”, reżyser i scenarzysta Andrew Dominik w 2012 roku wyreżyserował niskobudżetowy thriller kryminalny „Kill 'Em Softly”, który otrzymał w naszej lokalizacji inną formę, rodzaj tłumaczenia – „Napad na kasyno”. Tak ponury obraz w absolutnie wszystkich aspektach był w zaskakujący sposób w stanie przekazać ogólne wyobrażenie o prawdziwej strukturze Stanów Zjednoczonych, dlatego teraz dowiemy się, co jest w nim takiego wyjątkowego.

Zgodnie z fabułą podczas podziemnej gry w pokera dochodzi do napadu, od razu przychodzi na myśl bezpieczniejsze miejsce do gry w kasynie: https://onlinecasinopolski.pl/ , online jest zawsze bezpieczniej i wygodniej, mafijni potentaci poprzez swój kontakt dają jasno do zrozumienia, że ​​liczą na zabójcę Jackie Cogana (Brad Pitt) jako na osobę, która jest w stanie znaleźć i wyeliminować sprawców w ciągu kilku dni. Jednak poruszając się wśród niezdecydowanych klientów, nieuczciwych lichwiarzy, zmęczonych zabójców i tych, którzy zaplanowali „sprawę”, utrzymanie kontroli nad sytuacją może być czasem trudne nawet dla specjalisty.

Film jest całkowicie przesiąknięty poczuciem beznadziejnej rozpaczy i beznadziei, co nie jest zaskakujące, biorąc pod uwagę pierwszą scenę z niewygodnym ekspozycyjnym sposobem montażu, kiedy wydaje się, że obserwujemy postapokaliptyczny obraz atmosfery. Absorbując niemal wszystkie podstawowe i zarazem dość prastare koncepcje wielkości struktury Stanów Zjednoczonych, Andrew Dominic, przy pomocy dobrze napisanych dialogów, wydobywa z ust bohatera granego przez Brada Pitta obala jeden mit o równości dumnych narodów - w rozumieniu reżysera Ameryka nie była pierwotnie pomyślnie ukształtowanym mechanizmem w ogromnej strukturze gospodarczej z bogatym dziedzictwem kulturowym, ale prawdziwą moralną katastrofą, gdzie każda kwestia sumienia natychmiast wpada w ślepy zaułek z powodu elementarnego braku jakichkolwiek argumentów moralnych: „Ameryka to nie kraj, to tylko biznes. Więc daj spokój, zapłać mi” (ostatnia linijka niezwykle prostej, ale jednocześnie naprawdę szczery scenariusz).

Na tym obrazie nie znajdziesz pozytywnych postaci, bardzo często występują skrajnie różne warianty interpretacji praw podziemia, gdzie każdy z jego uczestników przeżywa na własną rękę. Pitt w roli wiecznie zgorzkniałego zabójcy wypada tu szalenie dobrze – zimny i rozważny fachowiec, który przejrzy wszystkie żałosne układy brudnych spraw tutejszego miasteczka. Zabójca nie przestaje się dziwić codzienności ludzi – pojawiające się w tle wiadomości nieustannie podążają za bohaterami przez cały czas trwania i tym samym nieustannie przypominają nam o owej solidnej kryminalnej porcji absurdu, ukrytej w słowach o „największym kryzys gospodarczy wielkiego państwa”. Całe to szaleńcze zamieszanie z napadem na małą placówkę kasynową służy jako podstawowa funkcja fabularna do ukrycia głównego znaczenia taśmy, co nie będzie trudne do rozpoznania, bo prawda leży dosłownie na powierzchni.

A priori skazany na smutny los, cykl życia rozpatrywany jest tu z odpowiednim tonem narracji, który charakteryzuje jedną ciągłą monotonię w dziejach każdego bohatera. Od pierwszych minut filmu od razu zdajesz sobie sprawę, kto ma tu zginąć.

„Zabij ich delikatnie” (przepraszam, ale krajowa lokalizacja poszła zupełnie inną drogą) – film jest prostszy, niezwykle okrutny i prawdomówny, dlatego odbiera się go z prawdziwą dewastacją, bo na ekranie widać zimnokrwistych i , jednocześnie zupełnie zwyczajny świat przestępczy bez bezsensownych prób jego kolejnej romantyzacji czy stosowania przesadnego pretensjonalnego kontrastu. Przed nami nie kolejna historia spektakularnego rabunku, ale przyziemna opowieść o upadku całego systemu.